Długi weekend w Międzyzdrojach 3

Witajcie.

   Dzisiejszy dzień był równie udany co wczorajszy z tym wyjątkiem, że wczoraj pogoda była dużo gorsza a dzisiaj mieliśmy słoneczko i bezchmurne niebo.

   Z rana poszliśmy na spacer po plaży. Później pojechaliśmy do Świnoujścia.
   W trakcie poszukiwań restauracji serwujacej dobre śniadania, kupiliśmy sobie z Julią po ciepłym pączku. To był najsmaczniejszy i największy pączek jaki jadłem w życiu. Warto też dodać, że najdroższy bo za 4 zł, za sztukę, ale WARTO BYŁO 😍👍🏼

   Idąc dalej promenadą weszliśmy do Restauracji Kredens i tam zjedliśmy pyszne śniadanie. Lokal bardzo przyjemny, utrzymany w rustykalnym stylu, czyli takim jaki z Julią bardzo lubimy. 

   Po śniadaniu weszliśmy na plażę i w przyjemnym słońcu, brzegiem poszliśmy aż do Zachodniego Falochronu i do zabytkowej latarni w kształcie białego wiatraka. Ku naszemu zaskoczeniu wiatrak był w remoncie i ze względu na renowację obiektu nie mogliśmy podejść do samych murów, ale i tak było bardzo fajnie.

   Następnie wracając Zachodnim Falochronem doszliśmy do Fortu Zachodniego gdzie mogliśmy podziwiać różne rodzaje broni, rakiet, dział, moździerzy, min, granatów oraz wielu innych eksponatów z czasów od powstania fortu, przez dwie wojny światowej a skończywszy na latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Możliwość zwiedzania fortu, zarówno zabudowań jak i fortyfikacji odkrytych bardzo nam się podobała. Każdemu polecam taką lekcję historii.

   Z fortu, leśnym szlakiem wróciliśmy na plażę i udaliśmy się brzegiem do wyjścia obok hotelu Hilton i Radisson, by po chwili znaleźć się na promenadzie. 

   Idąc w stronę miejsca gdzie zaparkowaliśmy nasz samochód wstąpiliśmy po drodze do domu stojącego na dachu. Świetna atrakcja. Wszystko w domu jest do góry nogami. Człowiek wchodzący do środka chodzi tak na prawdę po suficie a nad swoją głową widzi, między innymi łóżko, fotel, lodówkę, sedes, brodzik prysznicowy i wiele innych rzeczy jakie znajdują się w normalnych domach. Dodatkowo budynek był postawiony pod lekkim kątem co sprawiało, że czasem nasz błędnik potrzebował więcej czasu na analizę pomieszczeń przez co chodziliśmy tak jakby szwankowała grawitacja. Nawet po wyjściu z tego domu potrzebowaliśmy kilku minut by dojść do siebie. Chociaż atrakcja trwa 10 - 15 minut (bo tyle maksymalnie czasu potrzeba by wszystko dokładnie obejrzeć) uważam, że chociaż raz warto ją zaliczyć. 

   Kiedy przyszła pora obiadu poszliśmy do restauracji Sphinks znajdującej się niedaleko promenady.. Julia zamówiła klasyczną Shoarmę a ja wołowego Burgera Tennessee. Do tego dobraliśmy malinową herbatę z pomarańczami, goździkami, rodzynkami i imbirem. Polecam😍

   Po obiedzie wróciliśmy samochodem do Międzyzdrojów gdzie poszliśmy jeszcze na krótki spacer po plaży. 

   Później udaliśmy się na molo gdzie w jednej z kawiarni zamówiliśmy kawę i herbatę oraz coś na osłodę 😉.

   Kiedy wróciliśmy do apartamentu zorientowaliśmy się, że dzisiaj byliśmy poza hotelem ponad dziewięć godzin. Najlepsze w tym jest to, że czas zleciał nam bardzo szybko.
   Jutro już wracamy do domu. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy 😐 ale pamiątki, zdjęcia oraz miłe wspomnienia zostają 🙂
   Jutro dodam ostatni wpis związany z naszym pobytem w Międzyzdrojach. 

   Serdecznie pozdrawiam 

   Piotr Haftek 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Urlop Bieszczady 1

Urlop Bieszczady 7

Urlop Bieszczady 2